Po latach odświeżyłem sobie adaptację epopei Adama Mickiewicza “Pana Tadeusza” w reżyserii Andrzeja Wajdy. Minęło już ponad 20 lat od premiery filmu i muszę przyznać, że oglądając teraz bardziej doceniłem ten tytuł. Swojski klimat, piękne krajobrazy i całkiem udane aktorstwo. Wyjaśniając “całkiem” – były momenty, kiedy wypowiadane kwestie brzmiały dość sztucznie, natomiast przez większość czasu byłem pełen podziwu nad tym, jak aktorzy poradzili sobie z niełatwym zadaniem. Przeniesienie “Pana Tadeusza” na język filmu było z pewnością trudne, ale efekt finalny jest na naprawdę wysokim poziomie.
Do tego dochodzi piękna muzyka Wojciecha Kilara, w tym uwielbiany przeze mnie polonez. Żeby jeszcze bardziej docenić to dzieło zachęcam do zapoznania się z z koncertem, w którym Adam Sztaba rozłożył filmowego poloneza na czynniki pierwsze.
Na dokładkę wersja z filmu oraz w wykonaniu Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia.
Z “Panem Tadeuszem” jest jeden problem – jest to lektura szkolna, więc po film sięgają często osoby, które nie są zainteresowane obrazem, a tylko tym żeby w miarę bezbolesny sposób poznać to, co będą omawiać na lekcjach. Prawdopodobnie jest to powód, dla którego na filmwebie “Pan Tadeusz” ma ocenę 6,2 – w mojej opinii dość krzywdząca dla tego filmu.