Przeczytaliście już naszą recenzję książki “Bolek i Lolek na szlaku polskich kultur”? Jeżeli nie to możecie nadrobić zaległości:
A jeżeli lekturę macie już za sobą to przyszedł czas na zapowiadany konkurs – “Bajkowy bohater mojego dzieciństwa”. Zadanie konkursowe nie jest trudne – w komentarzu pod tym postem podajcie swojego ulubionego bajkowego bohatera z dzieciństwa. Może to być postać z książki, filmu lub serialu animowanego. Ale żeby nie było za prosto musicie dodatkowo uzasadnić swój wybór – dlaczego właśnie ta postać zapadła Wam w pamięć, że stała się Waszym ulubionym bohaterem? Treść zgłoszenia nie powinna przekraczać 2000 znaków.
Na co będziemy zwracać uwagę przy wyborze zwycięzcy:
- zgodność z tematyką konkursu
- przedstawienie uzasadnienia wyboru
- twórczy charakter zgłoszenia
- poprawność językową
Pamiętajcie, żeby podać poprawny adres e-mail – będzie on potrzebny do kontaktu ze zwycięzcą w celu ustalenia danych do wysyłki nagrody!
Jako nagrodę w konkursie za pierwsze (i jedyne) miejsce przygotowaliśmy:
– książkę “Bolek i Lolek na szlaku polskich kultur”
– grę “Potwory do szafy”
– film DVD “W głowie się nie mieści”
W przypadku dużej ilości ciekawych zgłoszeń zastrzegamy sobie prawo przyznania wyróżnień:)
Zgłoszenia konkursowe przyjmujemy w terminie 31.08 – 6.09.2018 r., a wyniki ogłosimy 8.09.2018 r.
Powodzenia!
Pełen regulamin konkursu znajduje się na stronie:
https://dzotczi.pl/info/36-regulamin-konkursu-bajkowy-bohater-mojego-dziecinstwa
—
Konkurs został zakończony.
Bardzo dziękujemy za wszystkie zgłoszenia! Z przyjemnością informujemy, że nagrodę zdobywa: Karolina / Nasze Bąbelkowo
Gratulujemy!
Szczegółowe wyniki opublikowaliśmy na stronie:
Moje dzieciństwo przypadło na okres wielu wspaniałych i pouczających bajek, trudno więc wybrać wśród nich ulubioną i ulubionego bohatera. Myślę, że można za takiego uznać Piotrka z bajki “Zaczarowany ołówek”. Nieraz marzyłam o posiadaniu takiego sprzętu, czasem nadal myślę, że życie byłoby o wiele prostsze, gdybyśmy mogli coś narysować, a to by się zmaterializowało. Podobną postacią był Pomysłowy Dobromir, jednak większą sympatią darzę chłopca z psem i krasnoludkiem.
Od najmłodszych lat wielką sympatią darzyłem Bukę z Muminków. Może to niepopularna opinia, bo większość dzieci się jej bała, we mnie jednak nigdy nie wzbudzała strachu, a jedynie ogromne współczucie. Nawet dziś jak o niej pomyślę, to kręci się łezka w oku. Buka to bohater tragiczny mojego dzieciństwa! Odrzucona przez wszystkich, tak bardzo samotna… Dlatego musiałem dać jej też odrobinę miłości w tym plebiscycie.
Nie podaję maila, ponieważ w wypadku zwycięstwa (co raczej wątpliwe) zrzekam się nagrody na rzecz kolejnej osoby.
Dziś ta bajka nazywa się “mój przyjaciel smok ” A ja pamiętam ja pod nazwą “Piotr i smok ” z 1977. Uwielbiałam ich przygody i do tego kanapki z synka z bułki paryskiej z masełkiem i herbatą. Scena która pamiętam jak gdybym dziś ja oglądała to jak Piotruś nazbierało jabłek i siedział na smok i to karmił. A smok był niewidzialny. Marzył mi się taki przyjaciel:-D
Gdy byłam mała dostałam książkę pod tytułem “Najpiekniejsze baśnie z 1001 nocy”. Uwielbiałam ją. Często chciałam by mama do niej wracała. Zakochałam się, jeśli można tak powiedzieć, w pięknej Szeherezadzie. Zazdrosciłam jej urody, wdzięku i tego że tak pięknie potrafi opowiadać, a przede wszytskim tego że zna tyle historii. Chciałam nią być, sprawić że ktoś, tak jak król Szachrijar, nie będzie się mógł doczekać kolejnej opowieści. Marzenie po części się spełniło, ponieważ moja dużo młodsza siostra uwielbiała gdy jej czytałam na dobranoc i za każdym razem próbowała mnie namówić na kolejną powieść.
W moich wspomnieniach zapisał się duet bohaterów (gdyż stanowią parę nierozłączną i nie sposób wybrać jednego z nich, a zapomnieć o drugim). Pat i Mat, dwóch przyjaciół z czeskiej bajki “Sąsiedzi”, to postacie pomysłowe, sympatyczne, niepozbawione poczucia humoru i dystansu do wszelkich problemów i nieudanych eksperymentów. Wprowadzają widza w swój świat bez słów, a mimo to rozbawiają do łez, pokazując, że nie zawsze standardowa metoda postępowania jest tą jedyną słuszną. Jak dla mnie, ta zupełnie pozbawiona jakiejkolwiek negatywnej ekspresji emocjonalnej bajka stanowi przykład doskonałej animacji dla dzieci. Nie widziałam chyba lepszej i czasem cicho żałuję, że nie ma takich bajek więcej.
Bohaterów było dwóch. Obaj animowani. Obaj niemi 😉
Byłam dziewczynką, a lubiłam chłopców z filmów dla dzieci:
“Pomysłowy Dobromir” i “Zaczarowany ołówek”.
Pierwszego podziwiałam za rewelacyjne pomysły i umiejętne wcielanie ich w życie
(no i za chęć pomagania).
Drugiego podziwiałam za posiadanie ołówka i umiejętne jego stosowanie
(no i za rysunki też).
Pierwszy musiał wiedzieć co i jak , i robił rzeczy realne
(dokładnie tłumacząc ich działanie).
Drugi wiedział tylko co, a magiczny ołówek już wiedział jak 😉
Rozum i magia, trochę sprzeczne rzeczy, ale będąc dzieckiem nie zastanawiałam się nad tą różnicą 😉
Moje spojrzenie w otchłań wspomnień, które do dnia dzisiejszego wywołuje uśmiech na mojej buzi to ten malutki, niepozorny: Krecik , który miał tak przecudny odgłos śmiechu ,że wspominam go do dziś i już nie raz w smutnych chwilach rozweselił. Pamiętam ,że kiedy tylko pojawiał się Krecik na ekranie telewizora nie liczyło się dla mnie zupełnie nic, ciągle tylko uciszałam domowników żeby tylko usłyszeć ten cudny śmieszek.
Miałam kilku ulubionych bohaterów ale uwielbialam Pszczółkę Maje i Misia Uszatka. To były mądre bajki, uczące, bez przemocy, z morałem, przy tym przyjemne i ciepłe. Wracam do nich i uważam, że są zawsze na czasie. Moje dzieci również je oglądają.
Najbardziej lubiłam Buke z Muminków. Strasznie się jej bałam:) Dzięki niej byłam dość grzecznym dzieckiem:) Nie potrafiłam tylko zrozumieć czemu ona tak zawsze stała w oddali I nic nikomu nie robiła złego a właściwie każdy się jej obawiał. Obecnie myślę sobie, że biedna Buka była po prostu strasznie samotna I szukała przyjaciela. Jej wygląd wywoływał strach bo w głębi duszy była dobrą istotą. Buka uwrażliwia człowieka na to czego nie widać gołym okiem, dzięki takiej postaci uważniej przyglądamy się temu co wokół nas.
Kubuś Puchatek ulubionym przyjacielem jest!
Razem do małego miodek lubimy oboje jeść!
Od maleńkiego go kochałam i uwielbiałam
Taki żółciutki i czerwony ma kubraczek
Mały, słodki, mięciutki mój przytulasek
Kiedy do snu szłam to go zawsze przytulałam
Mówiłam mu zawsze „kocham cię Pusiatku”
Bajki o nim oglądałam i wszystkie czytałam
Maskotkę mojego Kubusia raz dostałam
Gdy bardzo mocno się rozchorowałam
Mamusia mi go wtedy przyniosła
I tym samym wielką radość wniosła
Pewna śmieszna historia z nim związana
Przez mamę wszystkim opowiadana
Mama z córkami do sklepu szła
Ja byłam lekka jak mała pchła
Wiatrzysko wtedy silnie wiało
Że berecik siostry mojej porwało
Mama w pogoń za nim się rzuciła
I nas na chwilkę same zostawiła
Ja z obawy przed zdmuchnięciem
Złapałam słup silnym objęciem
Bałam się potwornie i krzyczałam
„Pusiatku na pomoc” wzywałam
Taka to śmieszna opowiastka
Mojego dzieciństwa namiastka
Lubie go za zalet wiele
Wymienię je wszytskie śmiele
Za jego poczucie humoru
On nie zna żadnego sporu
Jest wiernym przyjacielem
Fajnym w duecie liderem
Uwielbiam jego rozumek malutki
I za to że dla innych jest milutki
On uczy rzeczy najważniejszych
Pomaga stać się odważnieszym
Z nim można przeżywać przygdy
I uczyć się z innymi zgody
Ma powiedzonka fantastyczne
Prawdziwe i bardzo realistyczne
Zawsze na wszystko ma czas
Kocha bardzo swój zielony las
Kubusia dlatego najbardziej lubię
i chętnie pamięcią tam wrócę
Książeczki o nim różne miałam
Gdy dorosłam to je wydałam
Teraz synkowi bym czytała
I o nim bajki opowiadała
Chciałabym żeby się poznali
I razem już zawsze się trzymali
Moim ulubionym, bajkowym bohaterem z dzieciństwa był Miś Uszatek. Dobranocka emitowana była raz w tygodniu we wtorki. Sama nie przypominam sobie tego, ale z opowieści rodzinnych wiem, że przed rozpoczęciem się bajki zaczynałam już płakać. Na pytanie z jakiego powodu, odpowiedź była prosta ” bo bajka jest krótka i za chwilę się skończy”. Za co wtedy lubiłam tę wieczorynkę – trudno mi teraz powiedzieć – chyba po prostu ciekawiła mnie historia sympatycznego misia z oklapniętym uszkiem. Czułam, że Miś jest mądry i zaradny, zawsze wie jak poradzić sobie z kłopotami przyjaciół.
Dziś doceniam przede wszystkim walory edukacyjno- wychowawcze bajki: kształtowanie postaw promujących przyjaźń, wzajemną pomoc i odpowiedzialność za siebie i innych – wartości, które sprawiają że świat staje się lepszy. Bo Uszatek uczył jak powinno się postąpić, jak nie wyrządzać krzywdy i być wrażliwym, jak zadbać o bezpieczeństwo.
Pamiętam jak będąc małą dziewczynką- na dobranoc przygody “Bolka i Lolka” oglądałam
i tak po prostu ich uwielbiałam.
Obaj ciągle się uśmiechają
i cały świat zwiedzają.
Lolek ma zmierzwioną czuprynę,
ale za to uśmiechniętą minę.
Bolek jest starszy, większy i o ciemnych włosach,
często decyduje o Lolka losach.
Mimo, iż ta bajka ponad 50 lat ma,
wiem, że radość wszystkim dzieciom da!
Nie ma tutaj przemocy,
a bohaterowie zawsze udzielą komuś pomocy.
Przyjaźń między nimi ogromna występuje,
bo brat, brata zawsze z tarapatów uratuje.
Czasami jednak kłótnia u nich występuje,
jednak zaraz się pogodzą i radość u nich występuje.
A gdy się nudzą to wyobraźni używają
i szybko świetne zabawy wymyślają.
Nie żyją w świecie komputerowym
i robią to co przyjdzie im do głowy.
Super-mocy też nie mają,
ale i tak dzieci ich uwielbiają.
To są moi ulubieni bajkowi bohaterowie,
niech każdy z Was się o tym dowie.
Z nimi Wieczorynki miałam urozmaicone,
z nimi podążałam w życiu w dobrą stronę!
Uwielbiałam (i nadal uwielbiam) “Alicję w krainie czarów” (ja jestem Patrycja wśród garów)… Dlaczego? Bo zawsze chciałam dogonić króliczka… poznać dziwny świat pełen niesamowitych postaci… być przez chwilę kimś zupełnie innym… Chciałam być Alicją. Wyobrażałam sobie, że to ja wpadam do króliczej norki i przeżywam fantastyczne przygody… i do dziś sobie marzę popijając herbatkę 😊
Mnie najbardziej w pamięci utkwiła książka “Fizia Pończoszanka”. Najbardziej zafascynowałam główną bohaterką Fizią (Pippi) ponieważ ona robiła to o czym nawet nie śmiałabym marzyć. Działo się tam wszystko to co ja chciałabym czasem zrobić, ale tylko chciałam. Kiedy było mi smutno to zawsze myślałam o Fizi i jej przyjaciołach, myślałam o jej odwadze i sile. Czasami jej podejście wtedy by mi się przydało. Może tylko nie zmyślałabym tak jak ona. Teraz znalazłam u babci tę książkę, która jest już bardzo sfatygowana i co jest smutne brakuje kilku ostatnich kartek. Patrząc na tę książkę pomyślałam, że ja swoim dzieciom nie pozwolę niszczyć książek. Ale z drugiej strony widać, że ta książka na pewno cieszyła się powodzeniem wielu małych czytelników.
Moją ulubioną postacią z książki z dzieciństwa była Karolcia. Dziewczynka, która dzięki magicznemu koralikowi przeżywała różne niezapomniane przygody, jednak zrozumiała, że musi używać go mądrze, ponieważ jego moc niknie. Na końcu postanawia spełnić życzenia wszystkich ludzi nie tylko swoje. Pamiętam, że po przeczytaniu tej książki u babci na wsi zaglądałam we wszystkie zakamarki drewnianej podłogi w poszukiwaniu magicznego niebieskiego koralika. Tak bardzo chciałam go znaleźć. Dziś inaczej patrzę na tę lekturę, uczyła ona dzieci, że trzeba zwracać uwagę na potrzeby innych, nie tylko swoje. Pracuję zawodowo w bibliotece i często namawiam małe dziewczynki do tej książeczki.
Moja ulubiona bohaterka z dzieciństwa – to Pocahontas !
Całkiem podobna do mnie wizualnie – w końcu nie bez powodu taka ksywka przylgnęła do mnie aż do dnia dzisiejszego 😉
Szanująca przyrodę, żyjąca w harmonii z naturą – pochylająca się troskliwie nad każdym zwierzęciem i rośliną. (To również ja : wychowywana od dziecka na wsi, w otoczeniu łąk, pól i lasów.)
Idąca zawsze trochę pod prąd, z dzikością w sercu, niechętnie poddająca się ograniczającym schematom i konwenansom. (Wypisz, wymaluj – mój charakter!)
Zadziorna i krnąbrna – a jednocześnie bardzo wrażliwa i eteryczna. (W końcu “kobieta zmienną jest” – i sama również stanowię zlepek wielu skrajności oraz przeciwieństw).
Ceniąca sobie “kolorowy wiatr” we włosach, słoneczne promienie na twarzy i czerpanie z życia pełną garścią – z dala od dużych skupisk ludzi oraz wielkomiejskiego zgiełku. (Mi też do szczęścia wiele nie potrzeba – wystarczy rodzina, niebo nad głową i intensywne chłonięcie świata wszystkimi zmysłami, razem z moim 4letnim synkiem).
Jak widać – mamy ze sobą sporo wspólnego , a zatem mój wybór nie mógł wyglądać inaczej 🙂
Moim ulubionym bohaterem z bajek był Miś Uszatek. Szczególnie zapadło mi jego oklapnięte ucho, czyli nie musi być idealny ale za to zawsze znał radę na wszystkie problemy.Nie było w tej bajce żadnej przemocy nikt nie był poniżany i wyśmiewany. Miś Uszatek miał edukacyjne, kulturalne i wychowawcze podejście do zaistniałych zdarzeń czego brakuje w wielu dzisiejszych bajkach emitowanych w telewizji.
(R)eksio moim dziecięcym bohaterem był – z dobranocki piesek mały
(E)widentnie dlatego, że pieski uwielbiałam, bo w domu miałam jednego i wokół niego obracał się mój świat dziecięcy cały
(K)ochałam Reksia, bo dobre serduszko miał
(S)am zawsze każdemu pomagać chciał
(I) troszczył się o wszystkich w swoim otoczeniu, był grzeczny i miły dla każdego
(O)czywiście zawsze każdą z nim dobranockę z wielką przyjemnością oglądałam, bo bardzo mnie interesowały ciekawe przygody jego:)
Ja uwielbiałam Kubusia Puchatka i do tej pory bardzo chętnie go oglądam.Za,co lubiłam tą bajkę?Chyba za różnorodność postaci,charakterów i ciekawej akcji.Za to lubiłam kiedyś (no i teraz też).Jednakże teraz najbardziej cenię ten ukryty morał tej bajki,tą cicho płynącą mądrą naukę.Myślę,że śmiało można powiedzieć,że ta bajka jest bajką bez przemocy.Za moich czasów była może mniej kolorowa,bo dość długo mieliśmy czarno-biały telewizor :-)))) .Z czasem piękna i kolorowa bajeczka zawsze przyciągała mnie przed telewizor.Kubusia lubię za jego beztroskę,słabość do słodkości i strasznie dobre i wrażliwe serduszko.Bardzo lubiłam osiołka za tą jego smutną minkę,ogonek na gwoździu i za ,,ciężkie życie”-brak domku:-)))Tygrysek dla mnie był taką postacią,która zawsze rozweselała mnie,a skakanie na sprężynkowatym ogonku…super.Prosiaczek-słodki,malutki i taki do lubienia i opiekowania się.Mama kangurzyca i Kangurek super rodzinka.Krzyś jak dla mnie zwykły chłopak,którym chyba każdy chciał być.Jednym słowem bajka o Kubusiu,gdy tylko jest w TV zawsze oglądam,a teraz z moją córeczką.Bajka,która jest wspomnieniem czasów beztroski…ach cudownych czasów
W dzieciństwie czytanie ksiażek oprócz zabawy z przyjaciółmi stanowiło moją najwiekszą rozrywkę. Jako dziecko bibliotekarki miałam naprawdę nieodraniczony dostęp do wielu ciekawych powieści,cykli i opowiadań z których największe i niezapomniane wrażenie zrobiły na mnie książki o Doktorze Dolittle,lekarzu z niezwykłą umiejętnością posługiwania się językiem zwierząt. Uwielbiałam tę postać i przygarniane przez niego zwierzęta,którym po latach cierpień zapewniał spokojne lokum, bezpieczeństwo i opiekę na resztę życia. Z wielką uwagę śledziłam jego przygody i liczne wojaże oraz tarapaty w jakie wpadał, a z których dzięki sprytowi i znajomości języka zwierząt udało mu się zawsze szczęśliwie wykaraskać.Doktor Dolittle stał się dla mnie wzorem osoby wrażliwej nie tylko na krzywdę ludzi ale również zwierząt-kwestii często pomijanej w ksiażkach dla dzieci i młodzieży,przynajmniej w czasach mojego dzieciństwa. Chociaż właściwie był dość ubogim człowiekiem,zawsze na pierwszym miejscu stawiał potrzeby zwierząt,którym zapewniał godziwy wikt i opiekę,niejednokrotnie zadłużając się u przyjaciół i znajomych…
Był postacią,na której się wzorowałam podczas zabawy ze zwierzetami na naszym podwórku,a że mieszkałam na wsi było ich naprawdę sporo. Mam nadzieję,że kiedyś i mój syn z fascynacją sięgniepo książki o najlepszym weterynarzu jakiego znam i doceni ponadczasowe przesłanie książek z moim ulubionym bohaterem literackim.
Moją ulubioną postacią bajkową jest jeden z bohaterów Stumilowego lasu, a mianowicie Kłapouchy. Zauroczył mnie ten niebieski osiołek z oklapniętymi uszkami, którego najwiekszą udręką jest stale odpadający i gubiący się ogonek. Troskliwi przyjaciele przyczepiali go pinezką i ozdabiali charakterystyczną różową kokardką aby łatwiej było go znaleźć. Wieczny pesymista i realista, swoje negatywne nastawienie tłumaczył niepowodzeniami w życiu. Niezbyt zachęcający charakter postaci, jednak nie należy oceniać książki po okładce. Za ścianą smutku i pesymizmu kryła się wrażliwość i delikatność osiołka, który ponad wszystko stawiał dobro przyjaciół, służył mądrą radą i zawsze można było na niego liczyć. Cechował się też niezwykłą mądrością, często oddawał się zadumie analizując działanie wszechświata. Swoim charakterem calkowicie podbil moje serce, poniekąd utożsamiam się z Klapouchem i pewnie dlatego też tak bardzo lubię tę postać. Często popadam w melancholijne nastroje, lubię sobie czasem pomarudzić i ponarzekać na czym ten świat stoi. Z kolei wrażliwość to moje drugie imię, podobnie jak Klapouch zawsze znajdę czas dla przyjaciół żeby ich wysłuchać i służyć radą.
Dawno, dawno temu, gdy byłam małą dziewczynką moja mama zabrała mnie i mojego brata na leśny piknik. Mój starszy brat bardzo lubił mi dokuczać, targał za włosy, krzyczał na mnie, zabierał moje zabawki… Na szczęście mama zabrała ze sobą książkę o przygodach Pszczółki Mai. Jedyne, co go uspokajało to właśnie opowieści o nieustraszonej Pszczółce i jej przyjacielu Guciu. Dlatego właśnie uwielbiam tą bajkę – pszczółka Maja była moją wybawicielką z rąk strasznego oprawcy… :). Razem z bratem patrzyliśmy w niebo, podczas gdy mama czytała wciągającą opowieść. Pszczółka miała przygód bez liku, a my w rozmarzeniu wypatrywaliśmy kolejnych bohaterów z kształtu chmur. Później leżeliśmy na brzuszkach i patrzyliśmy w trawę. Akurat zaczęła się następna opowieść o Koniku Polnym, a tu jak na zawołanie dokładnie taki owad zaczął po nas skakać. Brakowało mu tylko kapelusza. Działało to na nas ja magia. Później usłyszeliśmy o „Mai uwięzionej przez pająka” i zaczęliśmy w tym lesie szukać pajęczyn i biednej Pszczółki, którą należało uratować przed złą pajęczycą Teklą. Gdy tylko na horyzoncie pojawiały się motyle, to od razu myśleliśmy o kolejnych przygodach naszej ulubionej Pszczółki. Ta wycieczka bardzo nas do siebie zbliżyła, pamiętam jakby to było wczoraj. Brat mniej mi dokuczał, mieliśmy w końcu wspólnych przyjaciół – Maję i Gucia. Mama przebierała nas na szkolne bale w pszczółkę i trutnia, byliśmy doskonałą parą. Oczywiście mieliśmy bzika na punkcie naszych bohaterów, zaczęło się więc oglądanie bajek w telewizji, pościel w czarno-żółte pszczele paski, zabawki-pszczółki, fruwanie po domu i bzyczenie albo śpiewanie słynnej piosenki „Tę pszczółkę, którą tu widzicie, zowią Mają…” (melodia sama dźwięczy w głowie, prawda?). Aktualnie oczekuję przyjścia na świat mojej córeczki, chyba nie muszę mówić jak będzie miała na imię…? 😉
Dla jednych bohater to miś, kotek, myszka czy piesek, a moim ulubionym bohaterem książkowym zostało… drzewo. Tak, drzewo. Tytułowe Pampilio. Dziś myślę, że mogłoby równie dobrze nazywać się Pomelo czy Pomarańcza, byłoby to na ówczesne czasy równie egzotyczne. Zwierzątka nie mogły zjeść owoców z tego drzewa jeśli nie pamiętały jego nazwy. Z obawy, że ja też kiedyś nie będę mogła spałaszować jakiś smakołyków, każdego misia, lalę, a nawet samochodzik nazywałam Pampilio. W efekcie tuliłam Pampilio, gdy stłukłam kolano, lulałam do snu, karmiłam butelką, a nawet je garażowałam w kartonie po butach. “Ktoś, kto potrafi zapamiętać PAMPILIO – potrafi zrobić wszystko”- ten cytat tkwi we mnie do dziś i jak mam jakieś trudne życiowe zakręty, to “Pampilio”.
Jako dziecko kochałam Gucia. Koleżeński, o wielkim sercu, chociaż taki malutki. Prawdziwy przyjaciel. Śpioch i łakomczuch, więc był mi zawsze bliski. Dzisiaj, gdy już trochę więcej wiem o naturze pszczół, pokochałam go jeszcze bardziej. Biedak, wciąż stoi przed dylematem: albo śmierć za ojczyznę po bzzz bzzz z królową, albo fora ze dwora i śmierć z wychłodzenia, a jednak wstaje co dzień z łóżka. To bohater.
Moją ulubioną postacią z dzieciństwa była postać Son Goku z serii Dragon Ball. Dlaczego? Ponieważ to pół godziny spędzone na oglądaniu tej bajki było tylko moje i mojego taty. Dookoła mogło się walić i palić a nasza dwójka zawsze o tej samej godzinie przed telewizorem. To była jedna z niewielu rzeczy, którą robiłam razem z tatą i dlatego tak lubię tą bajkę i tą postać. Mój tata do tej pory ogląda tą bajkę na dvd, a jak odwiedzam rodziców to nie ma wizyty, żebyśmy jednego odcinka nie “wciągnęli”😉
Mój ulubiony bajkowy bohater , a raczej bohaterka, z dzieciństwa to oczywiście Czerwony Kapturek.
Dziewczynka, która sama spaceruje po lesie, wydaje się być wielce odważna. Do tego, rozmawia z wilkiem, który później połyka nie tylko babcię, ale też ją samą…Można pomyśleć, że to straszna historia, ale dla mnie jako dziecka to była najlepsza jaką ukochany dziadziuś mógł opowiedzieć. I niemal za każdym brzmiała inaczej! Najcudowniejsze jest w tym wszystkim to, że gdy opowiadam mojemu synkowi tą bajkę, to zawsze z tyłu głowy chodzi jednak dziadziu 🙂
Pierwszymi bohaterami z dzieciństwa był Zwirek i Muchomorek. Tak wynika z opowieści mamy, podobno potrafiłam się wybudzić z drzemki słysząc muzykę z tej bajki. Niestety tej fascynacji nie pamiętam. Pamiętam za to baśnie H. CH. Andersena. Brązową książkę, która stoi na półce w rodzinnym domu do tej pory. Baśnie czytane przez mamę miały niepowtarzalny urok. Najbardziej lubiłam gdy mama czytała mi Calineczkę. Ukochana córeczka mamy 🙂 malutka, najmniejsza. Jak ja. Zawsze najmniejsza i zawsze żadna przygód. Często mama zmieniała zakończenia baśni, Calineczka z moich wspomnień miała wiele przygód, nie tylko te które znacie…. Tą pasję do czytania, którą przekazała mi mama, przekazuję moim dzieciom, czytamy, czytamy codziennie.
Bohaterzy dzieciństwa mojego męża to Wilk i Zając. Figurki postaci trzyma do dzisiejszego dnia, a odcinki- chyba wszystkie- zna na pamięć. Tą pasją próbował zarazić córkę. I udawało mu się, oglądała, śmiała się i naśladowała ich…. Póki nie skończyła 3 lat i zaczęła mieć własne zdanie.
Córka (nie wiem po kim) lubi wszystko co straszne, utożsamia się z chłopięcymi bohaterami- Strażak, policjant, Duch, a ostatnio Czerwona Złość (z W głowie się nie mieści) “Tak mamo wiem, trzeba być miłym i dobrym dla innych, ale ja jestem ten czerwony 😀 ” A mów że zrozumiała przekaz bajki 😀
Mój ukochany bohater z dzieciństwa to KUBUŚ PUCHATEK! Dostała w dzieciństwie książkę z jego przygodami i szybko stała się moją ulubioną, a gdy jeszcze do tego w telewizji pojawiły się z nim historię-byłam najszczęśliwszą dziewczynką pod słońce. Kubuś szybko podbił moje serce. Uczy i bawi swymi przygodami i przemyśleniami. Kubuś Puchatek ma nam wiele do przekazania, co skrywa za swoimi niewinnymi mądrościami i nawet dorosły może wiele się od niego nauczyć. I mój ulubiony cytat:„– A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? – spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. – Co wtedy? – Nic wielkiego. – zapewnił go Puchatek. – Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika”. Niepozorny, zabawny, okrągły, głupiutki miś, a jak kochany, przyjacielski i przekazujący bardzo mądre treści. A hitem, gdy moja mama kazała mi sprzątać było posługiwanie się cytatem Kubusia: “To nie jest bałagan tylko skomplikowany porządek”. Puchatek jest ponadczasowy, kochają go zarówno chłopcy, jak i dziewczynki. Teraz podbił serce mej córeczki, która Kubusia także uwielbia. Kupiłam jej do snu Przyjaciela-Kubusia, takiego jakiego zawsze pragnęłam.Marzyłam wręcz o przytulance, która byłaby podobna do ukochanego Kubusia. Dlatego też postanowiłam sama ziścić swe marzenia i swego białego misia przerobić na tego wyśnionego. Akurat to był okres po Wielkanocy. W domu został żółty barwnik. Rozpuściłam go w garze wody, wrzuciłam tam Białaska, by uzyskać cudny żółciutki Kubusiowy kolor. Wyjęłam lekko się przeraziłam widząc co wyszło, ale nie zrażając się jeszcze posadziłam pluszaka na słoneczku i poleciała robić czerwoną bluzeczkę. W tym celu zabrałam czerwonego pajacyka rocznej siostry, obcięłam dół i przerobiłam długi rękawek na krótki. Skończywszy, ubrałam jeszcze mokrego miśka, który wyglądał jak obraz nędzy i rozpaczy! W postrzępionej czerwonej szacie, styrany w kolorze zeschłej żółci nie do końca wyglądał jak mój bajkowy Puchatek. Schowałam go pod kołdrę, bo czułam przez skórę że mama raczej nie będzie zachwycona, szczególnie, jak usłyszałam jej poszukiwania czerwonych śpioszek. W nocy wyciągnęłam Puchatka i się w niego wtuliłam. Rano obudziło mnie zdenerwowanie mamy, która przyszła mnie obudzić, zobaczyła resztki ubranka niemowlęcego i zabarwioną na żółto białą pościel i mnie. Miś zafarbował od ciepła wszystko…. Mama po chwili oddechu dostrzegła jednak jak bardzo zależy mi na Kubusiu. Pojechała ze mną, kupiłyśmy najbardziej podobnego misia do Puchatka, jaki był dostępny w naszym sklepie, koloru żółtego, a z nieszczęsny śpioszki mama przerobiła tak, że powstała z nich ładna bluzeczka. I tak oto powstał Mój Mały Puchaty Miś, którego długo tuliłam i wszędzie zabierałam ze sobą. Powierzałam mu tajemnice, smutki, radości, był moim przyjacielem dzieciństwa.
Moją ulubienicą jest Mulan,
która zrealizowała trudny plan.
Bała się o schorowanego ojca swego
i na wojnę wyruszyła zamiast niego.
Musiała przebrać się za mężczyznę
i w armii poprawić swą tężyznę.
Dużo przeżyła – docinki, huki, ataki,
to był test charakteru nie byle jaki.
Było ciężko, ale się nie poddała,
srogiego łupnia wrogom dała.
Ta drobna dziewczyna uratowała kraj,
odważna, wytrwała, po prostu naj!
Szalonego Tygryska ja pokochałam,
W Kubusiu Puchatku go uwielbiałam!
Szalonych pomysłów nigdy mu nie brakowało,
Zawsze jego zachowanie szalonością mnie zadziwiało!
Tygrysek w paski pięknie się prezentował,
Nigdy szaleństwa sobie nie żałował.
Przyjaciół miał wielu,
Mówili mu mój Ty przyjacielu!
Uśmiechu mu nie brakowało,
Dobrze mu się wszędzie brykało!
Brykać on zawsze wszędzie uwielbiał,
Ogonek go ciągle ku brykaniu swędział!
Szalał on bardzo, lecz lubić się dał,
Moją sympatię zdecydydowanie skradł!
Moją ulubioną bohaterką jest Heidi – dziewczynka z gór 🙂
Mała Heidi trafia pod opiekę dziadka – surowego, zgorzkniałego, wręcz gburowatego mężczyzny, który jest postrachem w górskiej wiosce. Pojawienie się dziecka traktuje jako karę i nie zamierza ułatwiać jej pobytu w nowym miejscu. Ale czy jego zatwardziałe serce wytrzyma dużą porcję uśmiechu, optymizmu i niewinności, jaką serwuje mu dziewczynka każdego dnia? Ona – też samotna już od najmłodszych lat zmuszona walczyć z ciężkim losem – stanie się najlepszym towarzyszem i największym przyjacielem staruszka. Ale nie tylko o przyjaźni jest ta piękna historia. Heidi jest bacznym obserwatorem wiejskiego życia, uwielbia zwierzęta, górskie hale, ośnieżone szczyty i czyste powietrze. Nic więc dziwnego, że nagły wyjazd do miasta sprawia, że jest jak ptak ze złamanym skrzydłem. Dzielnie znosi rygor nauczycielki i ciągłe lekcje, bo przecież każde dziecko musi chodzić do szkoły. Jedynym pocieszeniem jest towarzystwo Klary – dziewczynki, która porusza się na wózku inwalidzkim.
Heidi przeżywa wiele przygód zarówno wśród górskich krajobrazów, jak i w czasie podróży. Pokazuje, że nie można poddawać się przeciwnościom losu, bo zawsze po burzy wychodzi słońce. Uczy nas przyjaźni niezależnie od wieku, bo pokrewną duszę można znaleźć zarówno w osobie surowego dziadka, dzielnego i ubogiego pasterza Piotrusia, jak i chorej dziewczynki z bogatej rodziny. Heidi nikogo nie ocenia, nie krytykuje, jest tolerancyjna i zawsze chętna do pomocy. Świat dał jej dużo cierpienia, a ona odpłaca się dobrocią i otwartym sercem.
Ta historia wzrusza, uczy, przypomina, co jest w życiu najważniejsze. Jako dziecko czytałam ją wiele razy, dokładnie wiedziałam, co się wydarzy, jakie będzie zakończenie, ale i tak uwielbiam do niej powracać, bo napełnia mnie optymizmem 🙂
Moim ulubionym bohaterem był Papa Smerf, więc obowiązkowo obejrzałam wszystkie wersje kinowe Smerfów. Dlaczego? Imponował mi swoją mądrością – zawsze starał się znaleźć rozwiązanie na dany problem. Często doradzał i wyjaśniał pojawiające się nieporozumienia. Poza tym dbał o członków wioski i każdego traktował w taki sam sposób. Był opiekuńczy i wyrozumiały, mimo że niektóre Smerfy łobuzowały. I te umiejętności magiczne – jako dziecko chciałam mieć takie zdolności, bo to ułatwiałoby życie. W końcu nie każdy bohater bajki potrafił coś wyczarować albo zamienić.
Bardzo dziękujemy za wszystkie zgłoszenia! Dziś będziemy wybierać zwycięzcę, a jutro ogłosimy wyniki.